Przeklęte mięśniaki

Niedawno przeszłam zabieg histeroskopii. W sposób nieinwazyjny usunięto mi trzycentymetrowego mięśniaka podśluzówkowego, który ze względu na umiejscowienie utrudniał mi bardzo życie.
Przez ostatnie dwa lata szukałam rozwiązania mojego problemu, którym byłaby alternatywa na usunięcie macicy (histerektomia), czekające mnie najprawdopodobniej w niedługiej perspektywie.
Ze względu na obfite krwawienia skończyłam dwa razy w szpitalu, a w ubiegłym roku podczas miesiączek praktycznie nie wstawałam z łóżka, będąc już na progu anemii. Mimo wszystko – nie do końca zdawałam sobie sprawę z mojej kondycji.
We Włoszech, szukając rozwiązania mojego problemu trafiłam na blog Eleonory Manfrini „Maledetto fibroma” (Przeklęty mięśniak). Przeczytałam również jej książkę o tym samym tytule, którą doceniam jako kobieta i jako dziennikarka. Dzięki niej uzyskałam wiele informacji o mojej przypadłości, zrozumiałam wszystkie zagrożenia związane z nią, poznałam wszystkie techniki walki z przeklętymi mięśniakami. Pojawiła się nadzieja na to, że dla mnie – jak i dla wielu kobiet – istnieje alternatywa, jaką jest właśnie histeroskopia operacyjna (czyli wejście do macicy przez organy rozrodcze i usunięcie mięśniaka) oraz terapia farmakologiczna. We Włoszech to już staje się „złotym standardem”, w Polsce niestety jeszcze nie. Dzięki grupie wsparcia i wypowiedziom kobiet na blogu Eleonory i na jej stronie na FB, nie czułam się osamotniona z moim problemem. Podziwiałam również te kobiety, które były w bardziej skomplikowanej sytuacji niż ja i walczyły z „przeklętymi mięśniakami” od lat na wszelkie możliwe sposoby. Jest to przypadłość, która dotyka od 25% do 50% populacji kobiecej na świecie, ale ponieważ dotyczy sprawy bardzo intymnej, nie mówi się o niej prawie wcale.
Przez trzy miesiące przyjmowałam nową terapię hormonalną Esmya (wprowadzającą w menopauzę chemiczną), która nie jest jeszcze upowszechniona w Polsce. Doświadczyłam jej skutków ubocznych i jej ewentualnych dobrodziejstw.
Praktykowałam również jogę terapeutyczną, która mi bardzo pomagała pokonywać wszystkie trudności fizyczne i psychiczne (wzmacniała mnie, pozwalała walczyć ze stresem oraz wahaniami nastrojów wywoływanymi przez pastylkę).

Wiem, że moje zło nadal we mnie drzemie (mam jeszcze dwa mniej groźne mięśniaki podsurowicówkowe). Wiem także, że miałam dużo szczęścia oraz dobrych i świadomych lekarzy (zarówno w Polsce, jak i we Włoszech), i że mój problem został wykryty w samą porę, ale i że nadal będę musiała mieć go pod kontrolą.

Przy tej okazji pragnę podziękować wszystkim tym, którzy wspierali mnie w mojej walce z „przeklętymi mięśniakami”. Obiecałam również, że jako osoba publiczna opowiem moją historię, aby uwrażliwić polskie kobiety na ten palący problem oraz na fakt, że dziś istnieją już alternatywy na histerektomie i są one w Europie „złotym standardem”. Ważne jest, aby mięśniaki zostały wykryte w porę…

Agnieszka Zakrzewicz

 

dowiedz się więcej o mięśniakach:

http://www.leczymymiesniaki.pl/

http://m.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/choroby-kobiece/miesniaki-macicy-nowoczesne-leczenie-a-nie-histerektomia_39842.html

 

Dodaj komentarz